Gdy
skręcili w jakiś ślepy zaułek nieznajomy puścił w końcu jej ramię. Przyjrzeli
się sobie nawzajem. Nimloth rozpoznała w młodzieńcu jednego z podróżujących,
których widziała rano.
- Kim jesteś i jaki masz z tym wszystkim
związek, wiedźmo?
Elfka patrzyła
na niego zaskoczona, nic nie rozumiejąc. Wyrzucała sobie, że nie zadbała o
zapisanie podstawowych zdań. Postanowiła spróbować porozumieć się we własnym
języku, albo uciec.
-Pedich
Edhellen?
Już
szykowała się do ucieczki i obmyślała, jak to zrobić, gdy usłyszała dość
niepewnie wypowiedziane:
- Mae.
- Man eneth lîn?
- Im Aldarion.
Chłopak
początkowo jąkał się i przekręcał słowa, ale widać było że zna język, bo po
chwili mówił już płynnie.
- Im
Primrose.
- Tak,
jasne. W Morii miałaś na imię Nimloth, przy bramie Maya, a teraz Primrose.
Zdecyduj się- zaśmiał się kpiąco. Nimloth zmarszczyła brwi. Wolała, gdy się
jąkał, był wtedy mniej niebezpieczny. Przynajmniej tak jej się wydawało.
- Skąd
wiesz, kim jestem?
Chłopak
znowu się roześmiał.
-
Posłańcy, moja droga. Przeszłaś przez Morię ledwo rozumiejąc, co się do ciebie
mówi. W jak głębokim lesie się ukrywałaś, że nie poznałaś mowy ludzi? A potem
brama. Będę musiał postawić do pionu tutejszą straż.
- Kim
jesteś, że wszystko wiesz?
-
Wszystko? Nie, wszystkiego nie wiem. Ale wiem, że jesteś elfem.
Zaczął
do niej podchodzić, zmuszając, by się cofnęła. W końcu poczuła za plecami
ścianę. Aldarion wyjął miecz i przystawił do jej szyi.
- A
teraz powiesz mi grzecznie, gdzie twoi pobratymcy przetrzymują mojego ojca.
* * *
- Wasza wysokość, to już najwyższy czas!
Król zaginął cztery miesiące temu, raczej mało prawdopodobne, by jeszcze żył.
-
Poczekam na powrót mego brata i siostry. Nie koronuję się bez ich wiedzy.
Jeszcze nie uzgodniliśmy z Aldarionem, który z nas obejmie władzę.
- Ależ
panie, jesteś najstarszy z rodzeństwa! Korona należy się tobie.
- Skoro
tak, to równie dobrze mogę przekazać ją bratu!
- Pani,
co o tym sądzisz?- doradca błagalnie popatrzył na Aerinę.
-
Zgadzam się z Elrosem- królową powoli zaczynała denerwować ta rozmowa. Z jednej
strony chciała, by Elros przyjął koronę i zdjął z niej ciężar panowania nad
krajem. Chciała w końcu w spokoju powspominać męża, iść na Rath Dinen, chociaż
wiedziała, że tam go nie ma. Z drugiej strony wiedziała, że Elros nie chce
władzy. To by go zniszczyło.-
Powinniśmy poczekać, aż wrócą.
- Ale…
Ale tak nie można!
- Jak na
razie to JA rządzę tym krajem i to JA decyduję, co można, a co nie!- Aerina
straciła resztki cierpliwości.- Wyjdź!
- Ależ
wasza wysokość!
- Wyjdź!
Natychmiast! To rozkaz!
Elros usiadł bez sił na schodach
prowadzących do tronu. Sytuacje takie jak ta powtarzały się dość często odkąd
Eldarion zaginął. Zdania co do losu króla były podzielone. Jedni stwierdzili,
że utonął, inni, że udał się w daleką podróż. Największa grupa stwierdziła, że
został uprowadzony. Tylko w jakim celu? Ku przerażeniu poddanych wszystko
wskazywało na leśne elfy, które w ostatnich latach powróciły do Mrocznej
Puszczy. Po śmierci Elessara odeszły na dalekie, nieznane ziemie. Mogły poczekać jeszcze rok, czy dwa. Wtedy
nie musielibyśmy szukać pomocy za Morzem. Nikt nie wiedział, co leśny lud
zobaczył podczas swoich podróży. Mawiano ,że odnalazły dawno zaginiony szczep,
ale nikt nie dawał temu wiary.
Elrosa martwiły powoli oziębiające się
stosunki między tymi dwiema rasami. Martwiło go też, że Aldarion należy do
grupy podejrzewającej elfy. Nie przebywał
wśród nich. Nigdy nawet nie spotkał Nimrodel. Aldarion urodził się rok po
Idril. Co prawda wiedział, kim jest ciotka, ale nie bardzo chciał w to wierzyć.
O elfach słyszał tylko stare legendy. Mało był osób, które kiedykolwiek z nimi
rozmawiały. Gniew, jaki opanował Aldariona przekroczył najśmielsze oczekiwania
Elrosa. Jego młodszy brat był gotowy iść z wojskami na Mroczną Puszczę. Nieważne,
że elfów było tam teraz naprawdę niewielu. Elros pozwolił jechać mu do miast
graniczących z Puszczą, ale zakazał zapuszczać się w lasy. Szczerze wątpił, czy
brat go posłucha, ale lepsza taka nadzieja, niż żadna.
Aerina położyła mu dłoń na ramieniu, a po
chwili usiadła obok. W ciągu ostatnich czterech miesięcy zmarszczki na jej
twarzy się pogłębiły, a włosy przetykały pasemka siwizny. Nadal jednak chodziła
wyprostowana, a gdy się uśmiechała, niejeden rycerz nie mógł oderwać wzroku od
swojej królowej. Tylko, że ostatnio Aerina się nie uśmiechała. Bała się o męża,
martwiło ją zachowanie synów. Bo mimo, że nie urodziła Elrosa, stał się dla
niej synem. Była przy nim przez większość jego życia.
-
Wszystko się ułoży- powiedział obejmując ją ramieniem.- Nie martw się… mamo.
* * *
- Odpowiedz!- ostrze nacięło skórę.- Gdzie
jest król?!
- Król
nie żyje od czterech miesięcy!
W oczach młodzieńca na krótką chwilę
pojawiło się niedowierzanie połączone z bólem. Ale potem pojawiła się
wściekłość. Przestał nad sobą panować. Odrzucił miecz, zacisnął ręce na szyi
Nimloth i podniósł ją do góry.
- Zabiję
cię! Najpierw ciebie, a potem twoje plemię!
Pociemniało jej w oczach. Płuca palił ogień.
Rozpaczliwie walczyła o powietrze, ale Aldarion miał mocny uścisk. Już drugi
raz stanęła oko w oko ze śmiercią, ale tym razem była już pewna, że zginie. Za
sobą miała mur, przed sobą wykrzywioną w groźnym grymasie twarz młodzieńca. Łuk
wypadł jej z rąk w chwili, gdy zaczęła się cofać.
- Co ty wyprawiasz?! Postradałeś zmysły?
Głos
należał do jakiejś kobiety, ale mówiła we Wspólnej Mowie i Nimloth niewiele
zrozumiała. Ważniejsze było to, że puścił ją, widocznie ktoś go odepchnął.
Słysząc gniewne głosy, osunęła się wzdłuż muru łapczywie chwytając powietrze.
Otworzyła oczy. Przez chwilę wszystko
było zamazane, ale po chwili mogła zobaczyć, kto uratował jej życie. Aldarion
coś tłumaczył swojej towarzyszce, co jakiś czas pokazując w jej stronę.
Dziewczyna wykrzyczała mu coś w twarz, po czym podała rękę Nimloth i pomogła
jej wstać.
- Man mathach?
- Maer.
Nieznajoma
miała jasne włosy sięgające nieco za ramiona i brązowe oczy.
- To
prawda? Król nie żyje?
-Wydaje mi
się, że tak.
- Wydaje
ci się?!- wrzasnął chłopak.
- Opanuj
się!- to akurat zrozumiała.
- Skąd
wiesz o jego śmierci?
Nimloth
spojrzała na nich niespokojnie. Aldarion z całą pewnością był synem Eldariona.
A tamta dziewczyna pewnie była jego siostrą. Czyli to moi kuzyni. To pewnie Idril
- Od
posłańców.
- Jakich
posłańców.
- Od
orłów.
- Nie
kłam! Od dawna już nie widziano orłów obdarzonych ludzką mową!
- Może nie
w twoim świecie. W moim są na porządku dziennym.
Aldarionowi na moment odebrało mowę. Jego
siostra otrząsnęła się szybciej.
- Co to
znaczy?
- To
znaczy, że…- nie dokończyła, bo w oknie nad nimi dostrzegła ruch.- Jest jakieś
inne miejsce, gdzie możemy porozmawiać?
- Nie, mów
teraz….
- Tak,
chodź z nami- przerwała bratu dziewczyna i poprowadziła elfkę do jednego domów przy głównej ulicy. Wzbudziły tym
chwilowe zainteresowanie, ale po chwili wszyscy wrócili do swoich zajęć.
- Teraz
możemy rozmawiać. Co miałaś na myśli mówiąc o swoim świecie?
- To, że
nie pochodzę ze Śródziemia. Urodziłam się na Tol Eressei. Tam też się
wychowałam. Orły czasem odwiedzają Śródziemie. Stąd wiemy, co się u was dzieje.
- Co w
takim razie tu robisz?
-
Zmierzałam do Minas Tirith, by oddać hołd zmarłemu królowi. Ale teraz okazuje
się, że otrzymaliśmy nieprawdziwe informacje.
- Możliwe,
ale obawiam się, że nawet jeśli żył, kiedy wyruszałaś to teraz…
-Nawet tak
nie mów Aldarionie!- Przerwała mu Idril ze łzami w oczach.
- Nie
rozumiem tylko, kto mógł go uprowadzić…- Nimloth nie mogła uwierzyć w wersję
dotyczącą elfów.
-
Wszystkie podejrzenia padły na elfy.
- To nie
ich wina! Nasze rasy zawsze żyły w zgodzie. Nie mieli powodu by przetrzymywać
króla!
- A jakie
masz na to dowody?!
-
Uspokójcie się! Za chwilę wróci Othar.
- Kim on
jest? To kolejny człowiek?
- Tak, to
nasz przyjaciel. Dość uczulony na elfy- dodała niepewnie Idril.- Ale wyjaśnimy
mu, że jesteś przyjaciółką.
- A jest?
Idril
zgromiła brata spojrzeniem. Stanęła między nim, a Nimloth.
- Zamieszka w moich pokojach przynajmniej na tą
noc.
- Idril,
my prawie jej nie znamy! Co jeśli zabije cię we śnie?
Aldarion
nawet nie starał się ściszyć głosu. Otwarcie wyrażał swoją nieufność w stosunku
do elfki.
- Stanę
się duchem, i do końca twych dni będę cię nawiedzać! Dałbyś spokój. Jestem
dorosła i sama ponoszę konsekwencje swoich czynów.
- Nie mam
zamiaru nikogo zabijać- Nimloth podała Aldarionowi swoją broń i ruszyła za
Idril do sąsiedniego pokoju.
Aldarion stał jeszcze przez jakiś czas w
jednym miejscu, a potem wyszedł z domu. Postanowił znaleźć Othara i uprzedzić go o obecności Nimloth. W duchu
zastanawiał się, jak przyjaciel zareaguje. Czy podobnie jak on będzie chciał
ją zabić. Młodzieniec zaczynał już żałować swego czynu. Czuł się jak morderca,
mimo że nie odebrał jej życia. Gdyby nie
Idril, miałbym jej krew na rękach. Eru, ja ją prawie zabiłem!
Tymczasem Idril i Nimloth siedziały w milczeniu
w pokoju księżniczki. Idril patrzyła przez okno i odezwała się.
- Nie
wierzę, że to elfy. Elros też, podobnie mama.
- Elros?
- Mój
brat- po chwili uderzyła się otwartą dłonią w czoło.- A ja ci się nawet nie
przedstawiłam! Jestem Idril, córka Eldariona.
- Nimloth-
dziewczyny podały sobie dłonie.
- Maja
ciocia mieszka na Eressei. Może ją znasz? Ma na imię Nimrodel.
W tej chwili Nimloth najchętniej zdradziłaby
imiona swoich rodziców, ale powstrzymała się. Czuła, że to jeszcze nie czas.
- Tak, znam
ją dość dobrze. To ona prosiła mnie, żebym udała się do Śródziemia- skłamała
gładko.
-
Naprawdę? Jak to przyjęła? No wiesz, wiadomość o śmierci taty?
- Źle.
Milczały przez chwilę, zapatrzone w okno. Po
chwili Idril westchnęła cichutko, a po jej twarzy zaczęły spływać łzy.
- Kiedy
rozmawialiśmy, przez chwilę miałam wrażenie, że tata żyje. Szybko wybiłam to
sobie z głowy, bo to przecież niedorzeczne. Ale tak bardzo bym chciała, żeby
tylko go uprowadzono! Oddałabym wszystko, żeby znowu był z nami- po tych
słowach rozpłakała się na dobre. Nimloth usiadła obok niej i objęła ją
ramieniem.
- Znajdziemy go. Żywego.
- Znajdziemy go. Żywego.
- A jeśli
jest martwy, pomścimy go!
- On żyje-
powiedziała z uporem Nimloth. W tej chwili naprawdę to czuła. Wiedziała, że
jeśli go znajdzie, Nimrodel w końcu się otrząśnie.
Idril
popatrzyła na nią przez łzy.
- Ale jak
to? Skąd możesz mieć pewność?
Bo to moja rodzina i serce mi to
mówi. Zamiast
tego jednak odpowiedziała:
-
Przeczucie.
- Czemu to
robisz? Czemu nam pomagasz?
- To mój
obowiązek- otarła łzy z twarzy kuzynki.-Nie płacz. Znajdziemy go, obiecuję.
________________________________
Już się nie mogę doczekać komentarzy, podobnie, jak miny Oli, dla której jest ten rozdział ;)
I jeszcze jedno: jak ktoś czyta, a nie komentuje, to niech to zrobi, chociaż jako anonim ;)
Zwroty w języku elfów pochodzą z tej strony:
Rivendell
Zwroty w języku elfów pochodzą z tej strony:
Rivendell

Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że Eldarion nie umarł! Właściwie... nie wiemy tego na pewno.. ale trzeba mieć nadzieję! :D
OdpowiedzUsuń