wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział VI



   -Przejdziemy się?- zaproponowała Nimloth. Było jeszcze dość wcześnie i ciepło, ale marcowa noc zapowiadała się chłodna. Po chwili wyszły z domu i zaczęły zwiedzać miasto. Wyglądało jak każde inne: ratusz w centrum, przed nim rynek, obok domy dostojników. W Mierę oddalania od centrum domy były co raz skromniejsze, ale zadbane. Słonce zaczęło zachodzić, kiedy przechodziły koło domu władcy miasta.
   Przed głównymi drzwiami stało kilku obcokrajowców. Rozglądali się niepewnie i szeptali między sobą. Na coś czekali. Z budynku dochodziły stłumione przez ściany krzyki. Skręciły w boczną uliczkę. Znalazły się na tyłach domu. Tu można było już rozróżnić słowa i po chwili Idril z przerażeniem usłyszała głos brata. Kłócił się z kimś.
  Nimloth bez namysłu przeskoczyła przez ogrodzenie, przebiegła przez niewielki ogród i zaczęła wspinać się po zdobionej ścianie domu. Idril również przedostała się przez ogrodzenie i teraz patrzyła na poczynania elfki, która właśnie zaglądała przez okno. To, co zobaczyła przeraziło ją: Aldariona od śmierci dzieliły sekundy. Nim zdała sobie sprawę, co robi, kopnęła okno. Nie zważając na kaleczące jej twarz i dłonie szkło, wpadła do pomieszczenia. Aldarion wykorzystał zdziwienie władcy miasta i chwycił Andurila. Sekundę później do pokoju wpadli zdziwieni dźwiękiem tłuczonego szkła strażnicy.  Nimloth rzuciła się na nich odciągając od kuzyna.
   Książę jednym ruchem wytrącił nóż z ręki napastnika. Teraz to on był górą.
- Gdzie on jest?!
- Nie wiem.
- Naprawdę? Wydaje mi się, że jednak wiesz- wycedził podchodząc bliżej mężczyzny.
W tej chwili Nimloth rozprawiła się z ostatnim strażnikiem. Podeszła do okna i wyciągnęła rękę do wspinającej się Idril.
   Aldarion wbił miecz w rękę wroga i przesunął ostrze w dół. Władca wydał z siebie jęk, ale nie odpowiedział. Dopiero, gdy ostrze przebiło rękę na wylot, odezwał się kpiąco:
- Brak ci odwagi, młodziku. Nie zabijesz mnie. Jesteś na to za dobry.
  W tej chwili ktoś stanął za nim i przyłożył nóż do ucha.
- Podejrzewam, że nie jest ci potrzebne- Idril podniosła broń, by za moment odciąć ucho. Po łagodnej dziewczynie, którą Nimloth poznała kilka dni temu nie było ani śladu. Elfka patrzyła na rodzeństwo z przerażeniem. Ludzie mordowali ludzi! Jej wzrok powędrował ku własnym rękom: na palcach zasychała krew. Zmusiła się do patrzenia na zmagania kuzynostwa.
Mężczyzna czuł, jak wraz z krwią płynącą z ręki opuszczają go siły. Wiedział, ze jeszcze chwila i zginie. Dlatego w chwili, gdy nóż naciął ciało wrzasnął:
- Puszcza! Zabrali go do puszczy!
- Kto?!
- Ci z północy! Nie znam nazwisk. Puśćcie mnie- szarpnął się. Był to wielki błąd z jego strony. Ostrze Andurila nadal tkwiło w ręce, a teraz rana powiększyła się. Krew płynęła obficie. Po chwili władca przewrócił oczami i runął na podłogę. Nie żył. Książę wyrwał miecz z jego ręki i ruszył ku oknu. Ledwo zdążył uchylić się od strzały, która wpadał do pokoju i wbiła się w biurko. Pod oknem stało kilku żołnierzy i z łukami. Nimloth ruszyła do drzwi. Szczęśliwie korytarz był pusty. Nie trwało to jednak długo, bo gdy tylko zbiegli z piętra, natrafili na pięciu strażników.
- Znajdźcie Othara- krzyknął Aldarion odrąbując głowę jednemu z żołnierzy i przebijając kolejnego.
  Nimloth i Idril rozbiegły się po pokojach, nigdzie nie mogąc znaleźć chłopaka. W końcu wybiegły na zewnątrz. Po chwili dołączył do nich Aldarion. Klinga była czerwona od krwi, która teraz kapała na kamienne schody.
- Othar!- Nie dbał o to ,że ktoś go usłyszy.
- Tu jestem!
Od strony stajni nadjechał Othar na czarnym koniu. Prowadził jeszcze dwa inne. Przez ramię miał przewieszoną tarczę, u pas był miecz. Nimloth chwyciła uzdę jednego z koni, wskoczyła na grzbiet i odjechała.
- A ty dokąd?!
- Dokumenty i broń zostały w domu!
   Szybko wpadła do domu, uświadamiając sobie, że nie zamknęła drzwi wychodząc. Na szczęście nic nie zniknęło. Chwyciła broń swoją i Idril, a także łuk i strzały Aldariona, torbę z dokumentami przewiesiła sobie przez ramię. Zabrała koce i płaszcze. Rozejrzała się po pokoju: pozostawili wiele rzeczy. Ale bez nich na razie mogli się obyć. Na razie.
  Wybiegła z domu zawijając broń w koce. Przerzuciła tobołek przez łęk siodła, wspięła się a koński grzbiet i odjechała w stronę puszczy. Po drodze mijała wielu ludzi. Większość była zdziwiona widokiem dziewczyny galopującej wąskimi uliczkami na złamanie karku, ale byli też tacy, którzy chcieli ją zatrzymać.
    Dwóch żołnierzy skrzyżowało włócznie przy wylocie ulicy. Dwóch innych skierowało groty w jej stronę. W tej chwili jakiś jeździec nadjechał z przeciwnej strony i wytrącił im włócznie z rąk. Był to Aldarion we własnej osobie. Razem przejechali przez kolejne ulice i wypadli na otwartą przestrzeń. Chwilę później z miasta wyłoniła się konnica złożona z pięćdziesięciu wojowników.
Od ciemniejącej przed nimi Puszczy oderwał się  punkt, który po chwili okazał się być Otharem. Zatrzymał się obok przyjaciela i Nimloth.
- Nie uciekniemy. Musimy walczyć-powiedział.
- Zdążymy!
- A potem co? To tutejsi. Znają tę część lasu jak nikt inny. Wybiją nas jak zwierzynę!
Nimloth odszukała łuk i kołczan Aldariona, a także swój własny.
- On ma rację. Tylko tu mamy szansę.- rozejrzała się dookoła.- A gdzie Idril?!
-Ukryłem ją w lesie.
   Nimloth skinęła głową i przygotowała się do walki. Było już ciemno. Pościg zbliżał się z każdą chwilą. Wypuściła pierwszą strzałę. Żołnierz zachwiał się i spał z konia. Po chwili to samo spotkało jego towarzysza. Aldarion też zaczął strzelać. Miał gorszy wzrok i kilka strzał chybiło.
    Ścigający rozdzielili się i zaczęli ich okrążać. Nimloth strzelała dalej, dopóki nie musiała zejść z drogi rozpędzonemu jeźdźcowi, który złapał stojącego obok Othara za ubranie i posadził na swoim koniu.
- Othar!
   Nimloth naciągnęła łuk celując w plecy porywacza. Othar odwrócił się i, patrząc jej w oczy, osłonił plecy żołnierza własną tarczą. Strzała odbiła się od metalu, podobnie jak kilka późniejszych. Othar uśmiechnął się kpiąco Jeźdźcy skierowali się z powrotem do miasta. Nagle dotarło do niej, czemu tak nalegał na walkę na otwartym terenie: wcale nie miał zamiaru zapuszczać się z nimi w las. Zdrajca.
   Chwilę później obok pojawił się Aldarion.
- Gdzie Othar?
- Zabrali go- odparła wciąż jeszcze oszołomiona.
- Jak to zabrali? Musimy ich dogonić!
Odwrócił się w poszukiwaniu konia. Ten jednak zniknął. Został tylko wierzchowiec Nimloth, chociaż odbiegł kawałek, wystraszony odgłosami walki.
- Poczekaj…  Chciałam zabić tego, który go zabrał, ale Othar osłonił go tarczą. Kilka razy. Aldarionie… Othar nas zdradził.
Jego twarz wyglądała tak, jakby go uderzono. Popatrzył jeszcze raz za uciekającymi ludźmi.
- Skoro tak… Mam nadzieję, że nie będę musiał go kiedyś za to zabić- powiedział, po czym krzyknął za ledwo widocznymi sylwetkami:
- Jesteś zdrajcą Otharze! Jeśli kiedyś się spotkamy, zginiesz!
Nie miał wątpliwości, że Othar go usłyszał. Musiał słyszeć to każdy w promieniu kilku mil. Razem z Nimloth dosiedli konia i odjechali w stronę Puszczy. Po chwili wjechali między pierwsze drzewa i zatrzymali się. Z pobliskich zarośli wyszła Idril.
- Gdzie Othar? Czy on…
- Żyje i to właśnie jest nasz problem.
- Ale jak to? O co chodzi?
Aldarion roześmiał się gorzko, mimo to Nimloth miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
- Othar nas zdradził. Odjechał z tamtymi. Nie mam na razie ochoty o tym rozmawiać. Musimy się oddalić jak najbardziej.
Pomógł siostrze wsiąść na konia.
- Będziemy się zmieniać co kilka godzin- wyjaśnił.
W ten sposób, pod osłoną nocy. Przebyli całkiem spory kawałek drogi, oddalając się od gościńca. O świcie zatrzymali się na odpoczynek. Po dwóch godzinach Aldarion wstał, wziął łuk i obudził siostrę.
- Idę na zwiady- wyjaśnił.
- Uważaj.
- Obiecuję.
  Gdy odszedł, Idril obudziła Nimloth. Postanowiły wziąć kąpiel w pobliskim potoku. Nimloth pierwsza zanurzyła się w lodowatej wodzie. Pływała przez kilka minut, aż w końcu wyszła na brzeg. Owinęła się płaszczem zaczęła szukać ubrań. Gdy je znalazła rozejrzała się po trawie za naszyjnikiem, który zdjęła, by go nie zgubić. Co raz bardziej zdenerwowana, zaczęła oddalać się odpotoku.
- Tego szukasz?
Przed nią stała Idril. W jej ręce połyskiwała zguba elfki.
- Kim ty właściwie jesteś?
 _________________________________
Rozdział krótszy niż ostatnio, wiem, ale to dlatego, że dziś wyjeżdżam i koniecznie chciałam go dodać. 
Przyjemnego czytania ;)
P.S Lubicie szczególnie jakąś postać? ;)

1 komentarz:

  1. A jakże. Eldariona. Oo... nie ma go tu... :( Do czasu, mam nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń